Forum Rozrywkowe forum o tatu i o wszystkim innym Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Zakazana Miłość

 
Odpowiedz do tematu    Forum Rozrywkowe forum o tatu i o wszystkim innym Strona Główna » Nasza Twórczość Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Zakazana Miłość

Czy podoba Ci się moje opowiadanie?
Tak
100%
 100%  [ 4 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Średnio
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
JuliaVanThorn
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Kielce

Post Zakazana Miłość
I co o tym sądzicie? To moja powieść

Rozdział 1.


Wszyscy zgodnie stwierdzili, że księstwo Litewskich było najpiękniejszą częścią kraju. Urokowi dodawały głównie malownicze pagórki, po których przerzynały się bystre strumyki. Otoczone były kolorowymi kwiatami, a także pięknymi, a rzadko spotykanymi krzewami. Wiele magnatów przybywało tu, by trochę wypocząć – było to jedno z najmniej zniszczonych przez cywilizację miejsc. Tu dominowała natura.
Owszem były drobne zabudowania, gdzieniegdzie można było spotkać mniejsze miasteczka. Nie niszczyły one jednak pięknego efektu.
Po bulwarze jednego z miasteczek jechała złota kareta. W środku siedziały dwie damy. Jedna z nich była młoda, nawet ładna. Wysoka, szczupła błękitnooka blondynka. Miała około siedemnaście lat. Druga była do niej podobna; tylko dwa razy grubsza i starsza. Pewnie jej matka.
Jechały w ciszy. Przerwała ją starsza dama:
- Anno Kornelio, w końcu, w czym masz zamiar się pokazać na dzisiejszym balu?
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, mamo…
- To bardzo niedobrze. Szukam sukni dla ciebie od miesiąca. Zamawiam najlepszych krawców, a ty… Jeszcze jej sobie nie wybrałaś?!
- Przepraszam, mamo, na pewno jeszcze coś wybiorę.
- Masz niewiele czasu. Pozostały tylko cztery godziny.
- A co to takiego wybrać suknię?
- Mówisz tak jakbyś chciała wybrać pierwszą lepszą.
-Bo tak zrobię.
- Nie rozumiem Cię. Przecież, wiesz, jaki ten bal jest ważny…
- Czemu?
-Och! Mówiłam Ci tyle razy. Poznasz Księcia Jana Konrada Radziwiłła, twojego przyszłego męża… Musisz się dobrze prezentować.
-A tak, rzeczywiście…
-Powinnaś to bardziej przeżywać.
- Cieszę się. Przynajmniej będę mogła na balach jeść tyle, ile chce…
- I tak nie możesz przesadzić. Prawdziwej damie nie wypada.
Anna Kornelia nie odpowiedziała. Nie chciała kolejnej kłótni. Miała dość ciągłego powtarzania przez matkę, co wypada, a co nie. Często, żałowała tego, że jest księżniczką.
Słuchała jednak wszystkich rad, które czyniły z niej damę.
Księżna miała, więc powody do dumy z córki. Martwiło ją jednak to, że życie dworskie nie wywołuje w córce żadnego entuzjazmu. Robiła to, co każda dama – była jednak zawsze jakaś smutna. Księżna często myślała nad tym, co jest tego przyczyną. Próbowała jakoś pomóc córce. Bezskutecznie.

Anna Kornelia tak jak zamierzała, wybrała pierwszą lepszą sukienkę i w niej pokazała się na balu. Taki wybór nie zwalniał jej jednak z noszenia niewygodnej rogówki, gorsetu i peruki. „Dlaczego muszę być damą?” Myślała Anna idąc na bal. Marzyła o tym, by, choć na chwilę zdjąć z siebie te narzędzia tortur. Było to niestety niemożliwe.
Muzyka grała walca wiedeńskiego, damy z dżentelmenami tańczyli w takt muzyki. Anna Kornelia tańczyła z swoim przyszłym mężem. Owszem, był przystojny. Wysoki, umięśniony brunet. Do tego elegancki, dobrze wychowany, prawdziwy dżentelmen. Powinna nim być zachwycona – jednak nie była. Zalety tego ideału nie wywierały na niej żadnego wrażenia.
Nagle jej wzrok padł na druga stronę Sali. Dostrzegła tam śliczną księżniczkę – drobną brunetkę o pięknych, czarnych oczach i olśniewającym uśmiechu. Była otoczona wianuszkiem adoratorów. Tak jak każda ślicznotka miała duże powodzenie.
Anna Kornelia stwierdziła, że jeszcze nigdy w życiu nie widziała tak pięknej dziewczyny. Poczuła dziwne, ale bardzo przyjemne uczucie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech – pierwszy od wielu lat.
Nie mogła się doczekać, aż skończy się walc. Postanowiła bliżej poznać tę panienkę. Nie zwracała już uwagi na komplementy księcia Radziwiłła, myślała tylko o jednym.
Po skończonym walcu chciała porozmawiać z tą ślicznotką. Nie udało się jej to jednak, gdyż została ona poproszona do tańca. Anna czekała przy stole. Na zaproszenia do tańca odpowiadała „Nie”. Czekała, aż skończy się walc i ta piękna panienka przestanie tańczyć z jednym z jej wielbicieli.
Gdy walc się skończył ślicznotka zaczęła tańczyć z innym.
Historia powtórzyła się wielokrotnie. Annie Kornelii znudziło się oczekiwanie i w końcu przyjęła zaproszenie do tańca. Hrabia, do którego się tuliła, tańczył wcześniej z ową ślicznotką. Może spytać się go o nią? Chociaż lepiej nie. Co on sobie o niej pomyśli? Nigdy nie zauważyłaby damy wypytywały się o inne damy. Przeważnie to mężczyźni, wypytywali się o kobiety i odwrotnie.
Dlaczego ta dziewczyna ja tak zaintrygowała? Anna miała mętlik w głowie. Nie umiała sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wiedziała tylko tyle – musi się koniecznie o niej czegoś więcej dowiedzieć.
Może się go jednak o coś spytać? Tylko jak to zrobić tak dyskretnie, by się niczego nie domyślił?
- Jak się panu podoba na balu? – Pojęcia nie miała, co to pytanie miało wspólnego z jej celem, ale nic lepszego nie przyszło jej do głowy.
- Bardzo przyjemna atmosfera, a do tego tyle pięknych kobiet.
Trzeba nawiązać do tych kobiet – przeszło przez myśl Annie.
- Właśnie. A z którą się panu, najlepiej tańczy? (Nie wiedziała czy oby na pewno dobrze wychowana panna, powinna zadawać takie pytania, ale co tam, raz się żyje)
- Oczywiście z panią.
Nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Chciał jej sprawić komplement. Oczywiście, że nie było to prawdą. Przypomniała sobie wyraz jego twarzy,gdy tańczył z tą ślicznotką. Porównała go z obecnym. „Bardziej podobał mu się poprzedni walc” – stwierdziła.
- Nie wierzę panu. – Powiedziała.
Zamyśliła się. Myślała o tej dziewczynie. Hrabia coś tam mówił. Lecz jego słowa słyszała jednym uchem, a wylatywały one drugim.
Zebrała się na odwagę. W końcu, co się stanie, gdy on pomyśli sobie, że jest źle wychowana?
- Mogę o cos spytać?
- Ależ oczywiście.
-, Kim jest ta młoda dama, z którą tańczył pan poprzedniego walca?
Hrabia był lekko zaskoczony, jednak odpowiedział, bez wahania.
- To księżniczka Julia Marianna Radziwiłłówna.
- A, więc to siostra księcia Jana Konrada Radziwiłła?
- Zgadza się.
-, Czyli będziemy rodziną.
Anna Kornelia uśmiechnęła się. Była zadowolona. Po ślubie z księciem Radziwiłłem, będzie często spotykać Julię.
W tym samym momencie pomyślała, że tak naprawdę wcale nie ma zamiaru poślubić księcia. A z kim tak naprawdę chciała spędzić resztę życia? Pomyślała o Julii, o jej pięknych oczach, uśmiechu i delikatnej twarzyczce. Przerażona tą myślą, stwierdziła, iż nie ma takiej osoby…

Rozdział II.
Zegar wybił już północ, a Anna wciąż nie mogła znaleźć odpowiedniej okazji by porozmawiać z Julią. Na dodatek atmosfera balu coraz bardziej ją nudziła. Zrezygnowana, postanowiła się trochę przewietrzyć.

Był późny wieczór. Słońce już zaszło, a świat ogarnęła ciemność. Cisza i pustka panowała w tym wielkim, pełnym kwiatów ogrodzie.
Anna myślała o Julii. Zastanawiała się, co takiego było w tej dziewczynie. Dlaczego wciąż o niej myślała? Dlaczego nie mogła o niej zapomnieć?
Nagle jej myśli zostały przerwane przez czyjeś szepty. Dochodziły zza krzaków. Ciekawość nie dawała jej spokoju. Schowała się za krzakami, by usłyszeć, o czym rozmawiają.
Było to dwóch nieznanych jej mężczyzn.
- Rozumiesz, co masz zrobić? – Odezwał się jeden.
- Tak.
- A i jeszcze jedno! Kiedy już okradniesz książęcy skarbiec, uciekaj z pałacu. Ja Cię na pewno znajdę.
Anna wiedziała, że nie może im na to pozwolić. Wprawdzie skarbiec książęcy był bardzo dobrze strzeżony. Złodzieje nie mieli żadnych szans. Ale musieli mieć opracowany dobry plan, skoro byli tak pewni siebie.
Co robić? Najlepiej wrócić na bal i powiedzieć o tym ojcu. Odwróciła się już na pięcie, gdy nagle usłyszała niski głos jednego z bandytów
- Ktoś nas podsłuchuje!
Ogarnął ją zimny dreszcz.. Zauważyli ją. Chciała uciec, lecz nie pozwalał jej na to niewygodny strój.
Bandyta ją dogonił. Jego usta zbliżyły się do jej szyi. Zaczął ją całować.
-, Co chcesz ze mną zrobić? – krzyknęła przerażona.
- Nauczyć Cię panienko, że nie wolno podsłuchiwać…
Czyżby próbował ja zgwałcić? Zaczęła krzyczeć i wyrywać się. A on ją rozbierał.
- Zostawcie ją! – Usłyszała czyjś głos.
Nie wiedziała, co stało się potem. Z przerażenia zemdlała.
Obudziła się w swojej komnacie. Był już ranek. Ona leżała w łóżku w koszuli nocnej.
Skąd się tu wzięła? Próbowała przypomnieć sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. Przed jej oczami stanął obraz mężczyzny, który ją rozbierał i całował. Bandyci, którzy chcieli okraść skarbiec. Co się stało w nocy? Czy im się to udało?
Serce zabiło jej mocniej. Usiadła na łóżku. Dlaczego im na to pozwoliła? Czemu im nie przeszkodziła?
No tak, zemdlała z przerażenia. Ciekawe, co wydarzyło się przez ten czas. Dlaczego jednak nic jej się nie stało? Ktoś ją musiał znaleźć i uratować.
Wtedy przypomniała sobie ten głos. Zanim zemdlała, ktoś krzyknął „Zostawcie ją!”. Kto to mógł być? Była na tyle nieprzytomna, że nawet nie pamiętała jego barwy. Była jednak pewna tego, że ta osoba ją uratowała. Dzięki niej była teraz cała i nic się jej nie stało.
Wtedy do komnaty weszła matka.
-Ja się czujesz, córeczko?
-Dobrze. Mateczko, co się stało w nocy? Opowiedz mi wszystko, proszę.
- Myślałam, że to ty mi to wyjaśnisz. Dziś rano ojciec znalazł Cię nieprzytomną w ogrodzie. Szukaliśmy Cię całą noc. Tak się martwiłam. Nie powinnaś sama chodzić po ogrodzie, bardzo mi się nie spodobało twoje zachowanie.
-Przykro mi.
- Ach, trudno. Całe szczęście, że się znalazłaś.
- A co z tymi bandytami? Udało im się okraść skarbiec?
-, Co? O czym ty mówisz, Anno?
- Widziałam w nocy dwóch mężczyzn, planowali plan kradzieży. Jeden z nich próbował mnie zgwałcić!
- O matko! – Księżna zbladła z przerażenia.
- Na szczęście ktoś mnie uratował. Choć, nie wiem, kto. Wtedy zemdlałam.
- Skandal! Dosłownie skandal! Musimy zatrudnić więcej strażników!
-Ale nie wiesz, czy bandytom udało się okraść skarbiec?
- Nic o tym nie słyszałam. Zresztą i tak to nie możliwe. Skarbiec jest bardzo dobrze strzeżony…
Wtedy do komnaty wbiegł zdenerwowany Książe.
- Kochanie, nie denerwuj się tak! Gdzie twoje maniery? – Skarciła go księżna.
- Zamilcz. Okradli nas!
- A mówiłam! – Wtrąciła się Anna.
- To niemożliwe – królowa nie mogła w to uwierzyć – przecież skarbiec jest tak dobrze strzeżony…
- A jednak. Wszyscy strażnicy nie żyją. No i jedna ze służących. Na szczęście znaleźliśmy winną.
- Winną?!
- Tak. Któraś pokojówka.
- To niemożliwe.- Anna nie mogła w to uwierzyć.
- A jednak możliwe.
Do komnaty wszedł generał.
- Wasza wysokość! –Krzyknął. -Mam do pana pilną sprawę dotyczącą mojego pułku.
Anna przyjrzała się mu. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. To ten sam mężczyzna, który ją zgwałcił.
- Tato! Co on tu robi?
- To nowy generał pułku Zamojskiego Tadeusz Lipnicki.
- Ależ to ten sam mężczyzna, który próbował mnie zgwałcić!
- Czy to prawda? – Książe spojrzał podejrzliwie na generała.
- Ależ skądże – zaprzeczył Tadeusz Lipnicki.
- Nie kłam! Wszędzie rozpoznam tę twarz!
- W takimi razie jestem zobowiązany Cię pojmać. Choć jest pan bohaterem.
- Bohaterem?! Czy możesz mi to wyjaśnić ojcze?
- To on wskazał nam winną.
- Och, jak możesz być tak naiwny! – Anna wpadła w złość-To on nas okradł, to on zabił wszystkich strażników i to on zasługuje na karę! A, wy ukaraliście tą biedną, niczemu nie winną dziewczynę!
- Anno, opanuj się, gdzie twoje maniery?! – Księżna była bardzo blada. Nie wiadomo jednak, czy z przerażenia, z gniewu, czy może z oburzenia…
- Daj mi spokój z manierami! Muszę jak najszybciej spotkać się z tą dziewczyną!
Pomimo sprzeciwów, Anna ubrała pierwszą lepszą, wygodną sukienkę i zeszła do lochów.
- Czy mogę porozmawiać z tą dziewczyną, która tu dzisiaj trafiła? – Spytała strażnika.
- Ależ oczywiście, jaśnie pani… - odpowiedział strażnik. Był lekko zaskoczony, tym, że księżniczka znalazła się w tym miejscu, nie miał jednak prawa się jej sprzeciwić.
Anna została sama w lochu. Jak tu było okropnie! To miejsce zupełnie różniło się od sal pałacowych. Panował półmrok. Ściany były pokryte pajęczynami. Gdzieniegdzie można było spotkać szczura lub nietoperza. A co najgorsze – otaczały ją kościotrupy, tych, co tu spędzili resztę życia i zmarli.
Bardzo współczuła więźniom, iż musieli tu mieszkać.
Strażnik wrócił z więźniarką.
Anna dała mu znać, by zostawił je same. On posłuchał jej rozkazu.
-Pragnę Ci pomóc. – Zaczęła rozmowę Anna. – Wiem, że jesteś niewinna.
- I się panienka nie myli – odpowiedziała dziewczyna podnosząc głowę do góry.
Wtedy Anna ją rozpoznała i omal nie zemdlała z przerażenia, Przecież to była Julia!
-Ależ…księżniczko, Co ty tu robisz?
-Rozpoznała mnie panienka?
- Tak! Jesteś siostrą mojego narzeczonego! To nie może tak być! Natychmiast idę do księcia, i rozkażę mu by Cię uwolnił.
Jak postanowiła, tak uczyniła? Była bardzo wściekła. Jej ojciec zawsze był naiwny i mało bystry, ale nigdy nie spodziewała się, że dopuści się do takiego czynu. Przyniósł hańbę całej rodzinie.
Książe, gdy dowiedział się o swojej pomyłce, spłonął ze wstydu. Natychmiast rozkazał strażnikom, by uwolnili Julię, a do lochu wsadził generała Tadeusza Lipnickiego.
Po opuszczeniu więzienia Julia została przebrana w jedną z sukien Anny. Potem poszła do salonu i tam spotkała się z księciem i Anną.
-Naprawdę bardzo panienkę przepraszam – rzekł zmieszany Książe, który wciąż nie mógł się otrząsnąć po, jak skrzywdził tą piękną księżniczkę.
- Przyjmuję pana przeprosiny. - -Odpowiedziała Julia. -Czy mogłabym porozmawiać z Anną Kornelią?
- Ależ oczywiście – Książe wyszedł. Anna i Julia zostały same.
- Dziękuje Ci, że mnie uratowałaś – zaczęła Julia.
- Nie ma, za co. Nie wyobrażam sobie, iż mogłabym postąpić inaczej.
-. Mogłaś się mną ogóle nie zainteresować. Przecież myślałaś, że jestem zwykłą służącą.
- Wiedziałam, że jesteś niewinna. Podsłuchałam tych bandytów przed kradzieżą. Jak to się stało, że się tam znalazłaś? I to w takim stroju?
- To długa historia.
- Opowiedz mi, proszę.
- No, dobrze. Na balu mi się trochę nudziło i postanowiłam się przewietrzyć. Wyszłam na dwór… i…
-I?
- Zobaczyłam jak on Cię gwałci…
- To ty mnie wtedy uratowałaś! Dziękuje Ci, gdybyś nie przyszła nie wiem, co by się ze mną stało…
- No, uratowałam, ale srogo za to zapłaciłam Ten debil się do mnie dorwał, a później zabił jakąś służącą, przebrał mnie w jej ubrania, i pokazał księciowi, że to ja go okradłam!
-To straszne! Jak on mógł tak postąpić? Jak mój ojciec mógł być tak naiwny!
- Trudno, już się stało Zapomnijmy o tym. Nie chcę o tym myśleć
- Dobrze. Czy nie miałabyś nic przeciwko, gdyby twoi rodzice się o niczym nie dowiedzieli?
- Byłoby nawet lepiej. Na pewno, by mnie ukarali za to, że chodziłam sama w nocy po dworze.

Litewscy nie powiedzieli nic Radziwiłłom. Nie dało się jednak zataić prawdy, gdyż Julia po tej przygodzie, miała widoczne ślady, które zadał jej Tadeusz Lipnicki. Anna wpadła, więc na pomysł, by powiedzieć, że jeden z bandytów napadł wtedy na Julię i ją pobił.
Spełniło się marzenie Anny: porozmawiała z Julią. Nie umiała się jednak cieszyć. Była przerażona, zawstydzona, i rozłoszczona okolicznościami, jakie temu sprzyjały.. Miało to jednak jeden duży plus: od tej pory zostały przyjaciółkami….



Rozdział III.

Piękna pogoda ozdabiała dzisiejszy, radosny dzień. Słońce mocno grzało.
Jego wesołe promyki tańczyły, oświetlając świat. Tak przynajmniej zdawało się Annie, która jechała w środku złotej karocy. Zadowolona z życia, podziwiała zza okna piękne, górskie widoki.
Już za niedługo znajdzie się w księstwie Radziwiłłów. Tam spotka swojego przyszłego męża i za miesiąc odbędzie się ich ślub.
Nie to było jednak powodem jej szczęścia. Najbardziej cieszyła się z tego, iż spotka jego młodszą siostrę Julię. Od niedawna były największymi przyjaciółkami. Serce Anny wypełniło się wielką radością. Poczuła dziwne, lecz bardzo przyjemne uczucie. Teraz, gdy zamieszka z Julią w jednym pałacu, będzie mogła obserwować każdy jej ruch, słyszeć jej słodki głos. Myśl ta bardzo ją podnieciła.
Przez cały dzień Anna myślała o Julii. Gdy nadszedł zmierzch poczuła się senna i usnęła.
Obudził ją blask letniego, porannego słońca. Otworzyła oczy i wyjrzała za okno. Otaczały ją doliny, pokryte przez pola, na których pracowali chłopi. Był to teren, którego jeszcze nigdy nie znała. Domyśliła się, że pewnie są już w księstwie Radziwiłłów.
Nie myliła się. Godzinę później znalazła się na dziedzińcu pałacu książęcego. Ona i jej dama dworu Matylda wysiadły z karety. Tam powitali ich Książe, księżna o raz jej przyszły mąż Jan Konrad.
- A gdzie jest księżniczka Julia?- Spytała lekko urażona tym, że jej przyjaciółka nie przyszła na powitanie.
- Nie mogła przyjść, hrabia Franciszek ją zaprosił dziś na przejażdżkę dorożką po mieście
Czyżby on ją próbował ją poderwać? – Przeszło przez myśl Annie. Poczuła dziwne ukłucie w sercu. Nie wiedziała, dlaczego.
Potem została zaproszona na obiad. Do stołu podano jajka w koszulkach, pieczonego kurczaka oraz najróżniejsze rodzaje sałatek. Do popicia było wino. Na deser przygotowano tort czekoladowy.
Po smacznym obiedzie Anna pojechała wraz z Janem Konradem na przejażdżkę karocą po mieście. Bardzo przyjemnie spędziła tam czas. Jednak jedna myśl nie dawała jej spokoju.
Myślała o Julii i hrabi Franciszku. Zastanawiała się, czy coś ich łączy. A, jeśli tak?
Przed jej oczami stanął obraz jej przyjaciółki, śmiejącej się i żartującej z hrabią. Każdy, kto ich widzi, myśli „Patrz, jaka zakochana para!” A oni idą w jakieś romantyczne miejsce, i tam całują się w blasku księżyca.
Anna uśmiechnęła się. Cieszyła się, iż jej przyjaciółka była szczęśliwa. Gdzieś jednak w głębi serca czuła zazdrość i podenerwowanie, z którego jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Wieczorem wróciła do pałacu. Usiadła na jednym z foteli w swojej komnacie i zastanawiała się, co będzie robić. Rozejrzała się po pokoju. Było to bardzo przytulne miejsce. Anna lubiła w nim siedzieć. Najbardziej podobała jej się lustrzana toaletka i duże, luksusowe łóżko z baldachimem.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Anna powiedziała „proszę”. Do komnaty weszła Julia.
- Cześć, Anna! Nie przeszkadzam Ci?
- Ależ, skądże – odpowiedziała Ania i pokazała przyjaciółce by usiadła na krześle. Sama spoczęła na siedzeniu obok.
- Przepraszam, że nie było mnie wtedy, gdy przyjechałaś… - zaczęła rozmowę Julia.
- Nie szkodzi. – Powiedziała Anna, choć w rzeczywistości myślała inaczej – Dobrze się bawiłaś?
- Tak. Lubię Franciszka. A zresztą, co się będę przed tobą ukrywać, w końcu jesteśmy przyjaciółkami. Powiem Ci coś.
W oczach Anny pojawiło się udane zaciekawienie. W rzeczywistości interesowało ją tylko to, czy spełniły się jej oczekiwania.
Nie rozumiała uczuć, które ją ogarniały. Podniecenie walczyło z podenerwowaniem. Tymczasem Julia mówiła dalej.
- Pocałowaliśmy się. On jest taki cudowny! Chyba się w nim zakochałam.
Przez moment wygrało podniecenie, które po chwili ustąpiło podenerwowaniu. Mimowolnie oczy Anny wypełniły się łzami. Nie mogła powstrzymać płaczu. Kiedy krople łez zaczęły lać się strumykami po jej policzkach? Nie chciałaby Julia na to patrzyła. Wstała, więc i wybiegła z pokoju.
- Anna!- Zawołała za nią Julia, Pobiegła za przyjaciółką, która była szybsza. Schowała się gdzieś, w pałacu. Julia nie wiedziała, gdzie. Szukając jej, zastanawiała się, czym doprowadziła Annę do takiego stanu. Nie mogła ukryć zdziwienia. Może Anna jest zazdrosna? Ale, o kogo? O Franciszka> Czyżby mieli kiedyś romans? A może Anna go kochała?
„On jest mój, tylko mój”. – Pomyślała.
Anna nie uciekła jednak daleko. Znalazła jakieś miejsce, gdzie nikogo nie było. Schowała się tam i płakała, próbując znaleźć przyczynę płaczu. Dlaczego radość ze szczęścia Julii przerodziła się w ból i zazdrość? Czyżby zazdrościła jej szczęścia? Nie, to nie to. Czuła, że stało coś nie dobrego. Jakaś zła siła zawładnęła nad jej życiem, umysłem, emocjami. Miała złe przeczucia.
. Jej rozmyślania przerwało wołanie Julii.
- O! Tu jesteś! – Powiedziała zadowolona. – Wszędzie Cię szukałam. Co się stało?
- Nic takiego. Zatęskniło mi się za domem.
Julia nie uwierzyła w to.
- Przecież, wiem, że nie o to płaczesz.
- O to.
Julia zorientowała się, że przyjaciółka nie chce jej wyjawić prawdy. Uszanowała jej wolę, i nie pytała o nic więcej. Może kiedyś się dowie, co było przyczyną rozpaczy Anny.

Anna była sama w komnacie Julii. Nie było nikogo. Na jednym z przytulnych foteli leżały kremowe rękawiczki właścicielki pokoju. Annie się one bardzo podobały. Były to te, w, których tańczyła na balu, gdy Anna zobaczyła ją po raz pierwszy. Nagle przyszła jej dziwna myśl. Brzmiała ona „W każdej rzeczy Julii jest jej cząstka, nawet w jej rękawiczkach”. Straciła panowanie nad sobą i namiętnie je pocałowała.
Parę chwil później płomiennie całowała Julię. Czuła się taka szczęśliwa. Jej usta spotykały się z ustami jej kochanki, oczy widziały piękny obraz. Uszy natomiast usłyszały dziwny, wewnętrzny głos: „Czy oby na pewno tego chcesz?”
„Tak! – Odrzekła w myślach – przecież ją tak bardzo kocham”
W tym samym momencie wszystko zawirowało. Poczuła jak spada w ciemną otchłań, z której już nigdy nie powróci. Ogarnął ją lęk i strach. Przerażona, zaczęła krzyczeć „Nie! Nie, chcę, nie chcę!” Wtedy głos jej odpowiedział „Odwróć się teraz na drugą stronę, a wszystko będzie dobrze”…
„Zgoda” – pomyślała. Czarna otchłań znikła, wszystko wróciło do normy. Minęło jednak kilka minut, zanim odwróciła się na drugi bok i zobaczyła swoją komnatę w blasku księżyca. „Jakiż, to był dziwny sen” – pomyślała. Ciekawe jednak, czy on się sprawdzi. W końcu najpierw wyraziła chęć bycia z Julią, potem gorączkowo zaprzeczała. Na drugi bok nie odwróciła się od razu, tylko po paru minutach.
Chciałaby sen się sprawdził, – choć nie powinna. Była pewna, że kocha Julię. Dopiero teraz to sobie uświadomiła, choć od miesiąca wiedziała, że łączy je coś więcej niż zwykła przyjaźń. Nie mogła jednak uwierzyć w tę miłość. Wydawało jej się to bardzo dziwne, iż dziewczyna może pokochać dziewczynę. A jednak.
Zaczęła sięgać pamięcią, czy nie spotkała się w życiu z niczym podobnym. Nie bardzo pamiętała, gdyż nigdy nie interesowała się zbytnio erotyką. Postanowiła, że jutro poszuka coś na ten temat w bibliotece. A teraz musi znowu zasnąć.
Zegar wybił czwartą nad ranem, ona jednak nadal nie mogła usnąć. Cały czas myślała o swoich skłonnościach. Co one mogą znaczyć? Postawiła, że do biblioteki wybierze się teraz. Wstała, zapaliła świeczkę i poszła na korytarz. Tam zeszła marmurowymi schodkami na parter, gdzie znajdowała się biblioteka. Była siebie dumna, iż nikt jej nie zauważył. Pchnęła duże, dębowe drzwi by wejść do środka i… Nie mogła uwierzyć w, to, co zobaczyła.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 21:09, 02 Gru 2005 Zobacz profil autora
Rafał
Moderator



Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Zabrze

Post
Bardzo mi się podoba Smile


Post został pochwalony 0 razy
Sob 15:45, 03 Gru 2005 Zobacz profil autora
Szczur




Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Warszawa

Post
Opowiadanie świetne,naprawde fajne.Widze,ze chyba nawiązujesz tu do opowieści Sarah Waters "Fingersmith"?? Smile

co zobacyzła?powiedz co zobaczyła?? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szczur dnia Pon 14:17, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Pon 14:13, 18 Sie 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Rozrywkowe forum o tatu i o wszystkim innym Strona Główna » Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin